Może on ograniczyć chińskie zapędy w regionie Indo-Pacyfiku. Oceniając relacje USA-Chiny w 2021 należy wskazać, że oparte były na dyplomatycznej wymianie ciosów. Wskazać również trzeba napięcie, które pogłębiło się za sprawą zdecydowanej postawy chińskiej dyplomacji w czasie szczytu na Alasce. Piotrek po prostu chciał zarobić kasę na podróż do Stanów, więc wziął udział w studenckim programie i zatrudnił się w fabryce przetwórstwa rybnego na Alasce. Do jego zadań należało Temat: Praca w RPA Ja rowniez, ale szanse jakby troche inne:-) Ostatnio w GW byl artykul o branzach, na ktore jest zapotrzebowanie na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Glownie inzynierowie budowlani, specjalisci od paliw i energii (blisko), takze logistyka. Kiedys sam rozwazalem przeprowadzke. Agencja Intergate immigration jest warta wyslania Na ten moment te osoby potrzebują przede wszystkim pomocy medycznej, transportu i zakwaterowania, jednak z czasem będą starały się asymilować w polskim społeczeństwie. Podjęcie przez nie pracy może dać im namiastkę normalnego życia i szansę na zabezpieczenie swojego losu. Praca dla Polaków – rynek pracownika Translations in context of "na alasce" in Polish-English from Reverso Context: Stany zjednoczone zamierzają w najbliższym czasie przerzucić f-35 na bazę lotniczą jednocześnie rozszerzając możliwości stacjonujących na alasce systemów wykrywania rakiet na obiekcie clear air force i wzmacniając zgrupowanie przechwytujących icbm w fort-grille. TYSIĄC DOLARÓW dla każdego mieszkańca - czy warto ZAMIESZKAĆ na ALASCE?Dlaczego warto zamieszkać na Alasce? Czy naprawdę rząd daje każdemu 1000 dolarów?Daily Sezony turystyczne na Alasce. Miesiące, w których napływ turystów jest niski to: Styczeń, Luty, Marzec, Kwiecień, Maj, Październik, Listopad i Grudzień. Napływ turystów na Alasce jest wysoki w Czerwiec, Lipiec, Sierpień i Wrzesień. Bardzo niski sezon turystyczny na Alasce: Styczeń, Luty, Kwiecień, Październik i Listopad. 1. Praca Chorwacja - aktualne, legalne oferty pracy, również bez języka. Poloniusz - Twój portal pracy za granicą. Zniesienie podatku od czynności cywilnoprawnych wprowadzono nowelizacją ustawy, która została podpisana przez prezydenta 25 lipca. Nowe przepisy znoszą podatek od czynności cywilnoprawnych zw. 2018-08-07 12:55. Tragedia czterech Polaków na Alasce! Nasi rodacy zwiedzający Park Narodowy Denali zginęli w samolocie, który roztrzaskał się o pokrytą śniegiem i lodem górę. Pilot DYp2xjt. Bartek to jeden z nielicznych rodaków, który miał okazję pracować w przetwórni ryb na Alasce. Zajęcie to wymagało od niego mocnej psychiki i dużej wytrzymałości. Zdarzało się, że Polak pracował po 18-20 godzin dziennie, przeznaczając na sen zaledwie 3 godziny. - Pomysł wyjazdu na Alaskę zrodził się spontanicznie - mówi Bartek. - Namówił mnie do tego mój młodszy brat, który stwierdził, że można tam dużo zarobić, ale najpierw trzeba trochę zainwestować. Bracia wyjechali na Alaskę w ramach programu Work&Travel, za pośrednictwem jednego z rzeszowskich biur. Wyjazd za Ocean kosztował Bartka około 7 tys. zł, z czego prawie 3,3 tys. zł poszło na bilet lotniczy w dwie strony. Za wizę do Stanów zapłacił 100 dolarów. Około 3 tys. złotych trafiło w ręce agencji. Bartek przyznaje, że warto było zapłacić te pieniądze, bo umowa z biurem gwarantowała im pewne zatrudnienie. - Była możliwość skorzystania z tańszej opcji, ale wtedy musielibyśmy szukać pracy na własną rękę - mówi Polak. Polacy trafili do przetwórni Icecool Seafood położonej na wyspie Larsen Bay. W regionie tym znajduje się jedno z największych łowisk łososia na świecie. Bartek wyleciał na Alaskę pod koniec czerwca 2008 roku, gdzie przebywał do połowy września. Ostatnie dwa tygodnie pobytu przeznaczył na zwiedzanie. Po dwudziestu godzinach lotu Bartek wylądował na lotnisku w Anchorage, największej miejscowości na Alasce. Mieszka tam ponad 40 proc. całej ludności tego stanu. Po dwóch dniach pobytu w tym mieście Polacy udali się rejsowym samolotem na wyspę Kodiak. Stamtąd zabrano ich niewielką awionetką na wyspę Larsen Bay. Wszystkie koszty związane z przelotami na Alasce sfinansował pracodawca. Przetwórnia Icecool Seafood do której trafili Polacy zatrudniała wtedy około 200 osób, z czego jedną czwartą załogi stanowili nasi rodacy. - Oprócz nas pracowali tam jeszcze imigranci z Rosji, Ukrainy, Dominikany, Maroka i wielu innych krajów - wspomina Bartek. - Pracowaliśmy na totalnym odludziu, wśród nielicznych domostw, których mieszkańcy trudnili się głównie rybactwem. Pracując w przetwórni byliśmy praktycznie odcięci od świata. Żywność dowożono na wyspę samolotami. Warunki zaoferowane przez pracodawcę były wręcz znakomite. Wszyscy pracownicy mieli zagwarantowane bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie. Dzięki temu mogli odłożyć większość zarobionych pieniędzy. Zatrudnieni mieszkali w czteroosobowych pokojach w dwóch budynkach stanowiących kompleks należący do przetwórni. Oprócz pomieszczeń mieszkalnych znajdowała się tam pralnia i jadalnia. Praca w przetwórni zaczynała się o 7 rano, a kończyła przeważnie o 4 nad ranem. - W szczycie sezonu pracowaliśmy po 18-20 godzin dziennie przeznaczając na sen po 3-4 godziny - mówi Bartek. - Zajęcie przy rybach trwało najpóźniej do północy. Potem zaczynało się sprzątanie hali i czyszczenie maszyn. Osoby myjące podłogi kończyły pracę około godziny 4. W ciągu dnia mieliśmy kilka przerw na regeneracje sił i posiłek. Wszyscy pracownicy przetwórni wykonywali swoją pracę na stojąco, głównie przy taśmie lub obsłudze maszyn do patroszenia i cięcia ryb na kawałki. Kobiety zajmowały się dopełnianiem puszek z łososiem. Obowiązkiem pracujących na taśmie było poprawienie tego co zrobiła maszyna, a więc filetowanie nie do końca oczyszczonych ryb. Osoba stojąca na końcu taśmy miała ręce pełne roboty. To właśnie do niej trafiały wszystkie pominięte kawałki. - Nieprzerwane dostawy łososia powodowały, że w sierpniu nie mieliśmy praktycznie ani jednego dnia na odpoczynek - mówi Polak. Dzięki dużej liczbie nadgodzin zatrudnieni Polacy mieli okazję zarobić całkiem przyzwoite pieniądze. Stawki oferowane przez pracodawcę nie były specjalnie wysokie. Pracownicy zatrudnieni w przetwórni zarabiali po 8 dolarów na godzinę. Podczas pracy w nadgodzinach stawka ta wzrastała do 12 dolarów. W czasie całego sezonu można było zarobić w granicach 18-20 tys. dolarów. Po skończeniu pracy wielu Polaków udało się w podróż po Ameryce. Ostatnie dwa tygodnie przed wyjazdem do kraju Bartek i jego brat przeznaczyli na zwiedzanie Anchorage i dziewiczych krajobrazów w dolinie Denali. - Czas ten wykorzystaliśmy również na zakupy, które na Alasce były szczególnie opłacalne ze względu na zerową stawkę VAT - mówi Bartek. Gdyby jeszcze raz trafiła się okazja wyjazdu do przetwórni, niekoniecznie na Alaskę, bracia chętnie by z niej skorzystali. Choć jak zaznacza Bratek, nie jest to łatwe zajęcie. - To praca dla osób silnych psychiczne i wytrzymałych fizycznie. Samo zajęcie nie jest zbyt ciężkie, ale tak duża liczba godzin pracy jest naprawdę wyczerpująca. Udało nam się przetrwać dzięki wzajemnej pomocy. Na każdym kroku można było wyczuć wsparcie innych rodaków. Praca na odludziu wytworzyła w nas silne poczucie wspólnoty. Maciej Sibilak Chciałem się przekonać, jak się mieszka na Alasce, więc opuściłem Florydę i ruszyłem dalej. Plan był prosty: ląduję w Anchorage, kwateruję się w hostelu, znajduję pracę, a zarobione pieniądze wydaję na podróżowanie po Alasce. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie malutki problem – skończyło mi się pozwolenie na pracę – wspomina podróżnik Tomek Tułak. Podróżniku, jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak się mieszka na Alasce i co warto zobaczyć – teraz jest okazja. Gotów do drogi? Om Tramping Online to cykl bezpłatnych spotkań online o podróżach. Jeśli chcesz obejrzeć odcinek o Alasce, zapisz się do newslettera TU>> Mały problem zrobił się większy, gdy okazało się, że z pracą na Alasce nie jest tak łatwo jak na Florydzie. Po tygodniu bezowocnych poszukiwań oszczędności zaczęły się kończyć i nie miałem jak zapłacić za hostel. Na szczęście dwa dni później poznałem cudownych studentów ze Śląska, dzięki którym dostałem pracę przy myciu kamperów. Znalazłem też mieszkanie w Anchorage niedaleko zatoki. Przy dobrej pogodzie z brzegu widziałem Denali, czyli najwyższy szczyt obu Ameryk, oraz zaśnieżone wierzchołki gór Pasma Alaska. Do dziś wspominam zachody słońca w Anchorage. Wreszcie zacząłem zarabiać na podróże po Alasce. Prócz Polaków, pracowałem z sympatycznymi emigrantami z Meksyku: niskim, długowłosym Indianinem Pancho i jego wysokim kolegą, Latynosem Carlosem. Naszym szefem był John – postawny Amerykanin, podobny nieco do ówczesnego prezydenta USA. John prowadził dochodowy biznes polegający na wynajmowaniu camperów. Był dobrym szefem, choć jak się okazało, mało zorientowanym w świecie. Pewnego dnia zapytał mnie nawet, czy mamy w Polsce łazienki ;-) Aby podróżować po Alasce potrzebowałem więcej pieniędzy, więc znalazłem jeszcze jedną pracę na dwie noce w tygodniu. W piątki i soboty ruszałem swoim ,,budżetowym’’ rowerem przez ciemne lasy okolic Anchorage do oddalonej o jakieś 11 km przydrożnej knajpy rodem z filmów Davida Lyncha. Pracy nie było tam wiele, więc nocami eksplorowałem okoliczne alaskańskie lasy. Zazwyczaj wyczekiwałem wczesnego ranka, kiedy mogłem wrócić do Anchorage żeby się wyspać. Niedługo potem z „moimi” Ślązakami zacząłem poznawać Alaskę. Pierwszy weekendowy wypad zrobiliśmy do lodowca Matansuka. Do największego alaskańskiego lodowca można dojechać samochodem. Podróż wiodła wspaniałą widokową autostradą Glenn Highway. Po drodze widoki nieustannie się zmieniały. Co chwila widzieliśmy nowe pasma górskie oraz lodowce. Majestatyczne widoki Gór Chugach dosłownie zapierały dech w piersiach. Lodowiec Matanuska to jedna z największych atrakcji Alaski. Na mojej liście do dziś zajmuje czołową pozycję. Wędrowaliśmy po nim dwa dni. Oczywiście do tej wyprawy odpowiednio się przygotowaliśmy. Zabraliśmy niezbędny sprzęt: ciepłe śpiwory, ubrania, raki wyposażenia okazał się dobry namiot, który rozbiliśmy na zboczu lodowca. Poza dwoma pozornie niebezpiecznymi epizodami (kiedy Krzyśka porwała rzeka wypływająca z lodowca, a Asia nagle na chwilę zniknęła pod powierzchnią skromnie wyglądającego strumienia) wędrowało się nam bardzo komfortowo i bezproblemowo. Również noc na lodowcu okazała ciepła i przyjemna. Inna sprawa, że na Alasce czułem się naprawdę bezpieczny. Widoki podczas wędrówki zrobiły na mnie niezapomniane wrażenie. Otaczał nas majestatyczny świat lodu z ogromnym bogactwem form i odcieni. Olbrzymie lodowe korytarze, błękitne rozpadliny, jaskinie, rzeki wśród lodu, a nad nimi wznosiły się strome i niebotyczne góry. Tydzień później pojechaliśmy do Zatoki Valdez, dokąd wiodła droga u podnóża Parku Narodowego Wrangla-Świętego Eliasza. To największy park narodowy w Stanach Zjednoczonych oraz trzeci co do wielkości na świecie. Znajduje się tam Góra Świętego Eliasza (5489 m – druga co do wysokości w USA (po górze McKinley). Park utworzono w miejscu, gdzie łączą się cztery łańcuchy górskie: Alaska, Góry Wrangla, Góry Świętego Eliasza oraz Góry Chugach. Wśród potężnych szczytów, na szczególną uwagę zasługuje czynny wulkan Góra Wrangla (4317 m Zatoka Valdez słynie z łososi. Latem przypływają tam różne gatunki łososi – są ich dosłownie miliony. Z zatoki starają się płynąć dalej korytami rzek. Wiele z nich podczas tej wędrówki pada z głodu w zatoce lub kończą jako ofiary właśnie w Valdez odbywają się wielkie połowy łososi. Słonie morskie, morświny, mewy, orły, niedźwiedzie i oczywiście ludzie – wszyscy gromadzą się w jednym miejscu, by zdobyć pożywienie. Na brzegu kręcą się też baribale i ptaki drapieżne. Niedźwiedzie są najedzone i nie interesują się ludźmi. Można tam również zobaczyć kilka orłów amerykańskich naraz, wznoszących się nad ziemią niemal na wyciągnięcie ręki. Kilkadziesiąt metrów od brzegu rybacy zarzucają swoje wędki, obok nich pływają olbrzymie słonie morskie. W momencie, gdy któryś z nich łapie rybę jest atakowany przez mewy, które usiłują mu odebrać zdobycz. Wszytko to tworzyło niezwykły spektakl przyrody, niezapomniany do końca życia. Tu właśnie mieliśmy też bliskie spotkanie z niedźwiedziem. Na Alasce żyją dwa gatunki niedźwiedzi: słynne grizzly i czarne – bariblale. Baribale są dużo mniejsze od grizzly, za to bardziej ciekawskie i wojownicze. W ramach diety preferują łososie, jagody oraz grzyby. Całe szczęście latem mają dużo jedzenia i nie są zainteresowane kontaktem z ludźmi. Gdy więc nasze ścieżki się przecięły, a pulsy przyspieszyły, miś nie chciał się bratać – poszedł swoją drogą, a ja mogę Tobie dziś o tym wszystkim opowiedzieć ;-) Podróżniku, jeżeli ta relacja rozbudziła Twoją ciekawość – zapraszamy na wyprawę PRZEZ DZIKĄ ALASKĘ Zapisz się do newslettera. Tylko dla Klubowiczów spotkania online, solidne info z pierwszej ręki, zaproszenia na wyprawy. Zapisy TU>> Za tydzień ciężkiej pracy przy taśmie można zarobić nawet 1000 dolarów – informują pracodawcy, którzy w poniedziałek będą werbować w Krakowie chętnych do wyjazdu za ocean w ramach programu "Work and Travel". To wyjątkowa oferta. Amerykanie zwykle proponują studentom lżejsze zajęcia, np. dziewczyny mogą pracować jako au pair albo w ośrodkach wypoczynkowych dla młodzieży. Ale zarobki lub kieszonkowe są wtedy znacznie niższe. Jednak czy taka fizyczna praca – czasem po 16 godzin dziennie – to zajęcie dla studentów? Według Adrianny Kubicz z firmy Why Not USA, która od sześciu lat pośredniczy w takich wyjazdach, zwykle na spotkaniach z reprezentantami amerykańskich firm pojawia się więcej chętnych, niż jest miejsc. – To atrakcyjny wyjazd, bo po zakończeniu pracy młodzi ludzie mogą znaleźć inne zajęcie albo zwiedzać Stany. Nie dłużej jednak niż przez cztery miesiące, bo na tyle przyznawane są polskim studentom wizy. Najkrótsza oferta pracy obejmuje 3,5 – 4 tygodnie, najdłuższa – cztery miesiące. Wyjazdy zaczną się w maju. – Chętnie bym pojechał, żeby zobaczyć Alaskę. Myślę, że wytrzymam długie stanie przy taśmie – twierdzi Witold Małecki, student z Krakowa. Mina mu nieco rzednie, gdy dowiaduje się, że uczestnik programu sam płaci za bilet do USA i wnosi opłatę organizacyjną w wysokości 730 dolarów i 700 złotych. – Sporo trzeba zainwestować, żeby się opłacało – ocenia Katarzyna Brożek, studentka z Rzeszowa, która na spotkanie z Amerykaami się nie wybiera. – Szukam czegoś raczej w restauracji w Londynie – mówi. Jednak jak zapewnia przedstawicielka Why Not USA: – Zainwestowane pieniądze szybko się zwracają. Najlepsi w czasie udanego sezonu zarabiali 1500 dolarów tygodniowo. Nocleg i wyżywienie zwykle opłaca pracodawca. Ale w przypadku dłuższych wyjazdów czasem i student ponosi niewielkie koszty zakwaterowania. Jak ciężko zarobić obiecane dolary, relacjonują w blogach ci, którzy pracowali na Alasce. "Myślałeś, że osiem godzin na hali w Tesco to katorga? Zapraszam do Naknek" – pisze student. Choć narzeka na warunki mieszkaniowe i pracę, chciałby jeszcze raz zarabiać w ten sposób. – Nawet taki staż może się przydać podczas szukania pracy zawodowej – mówi Piotr Sarnecki, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Takie doświadczenia pokazują pracodawcy, że student jest aktywny, ma silny charakter, skoro wytrzymał na Alasce, i nie boi się stawiać czoła wyzwaniom. W Krakowie werbować studentów będą reprezentanci Silver Bay Seafoods i Leader Creek Fisheries z Naknek. "Nie należy się bać ciężkiej pracy i notorycznie narzekać" – uprzedzają w ofercie. "Studenci zdobywają doświadczenie zawodowe (...) oraz przeżywają przygodę swego życia" – zachęca z kolei Why Not USA. Podobne spotkanie zaplanowano we wtorek w Rzeszowie, Lublinie i Jarosławiu. Wyjechać na Alaskę może kilkuset młodych Polaków. 5/5 (3) Decyzja o wyjeździe za granicę nie jest łatwa. Wątpliwości i pytań nie brakuje, a wśród nich tego najważniejszego – czy w obcym kraju uda mi się znaleźć pracę? Uda, jeżeli będziesz wiedzieć, gdzie jej szukać. Mimo że sytuacja na polskim rynku pracy jest dobra, to duża część Polaków wciąż rozważa emigrację poza granice kraju. Zachęcają wyższe zarobki, lepszy standard życia czy po prostu – chęć podróżowania, a co zatrzymuje? Przede wszystkim przywiązanie do rodziny, bariera językowa i kulturowa oraz obawy o to, czy uda się znaleźć dobrą pracę. To ostatnie możesz już skreślić z listy. Oto gotowy plan, dzięki któremu łatwiej znajdziesz pracę w Berlinie, Londynie, Amsterdamie, czy… gdziekolwiek zechcesz! Oferty pracy za granicą - plan działania Jadąc za granicę w celach zarobkowych masz do wyboru dwie możliwości: rzucić wszystko i po prostu wyjechać albo… przygotować odpowiedni plan. Pozwoli ci on poczuć się bezpiecznie i stabilnie nawet, gdy znajdziesz się setki kilometrów od domu. Choć pierwsza propozycja ma swoje uroki i może wydawać się niezwykle kusząca, to zalecamy jednak opcję numer dwa. A że każdy plan wymaga kartki papieru i ołówka to zachęcamy aby wziąć je teraz w ręce i odpowiedzieć na następujące pytania: Które kraje mnie interesują? Jak dobrze znam język obowiązujący w tych krajach (ewentualnie czy w ogóle go znam) ? Czy ma być to praca tymczasowa, a może szukam czegoś na dłużej w swoim zawodzie? Czy w wyżej wymienionych krajach mam znajomych? Jak duże mam oszczędności na start? Pocieszymy cię, że nawet odpowiadając na te pytania nie lub nie wiem, nie musisz przekreślać swojej pracy za granicą. W ten sposób dowiesz jednak dokładniej sprecyzować swoje cele. Zastanawiając się czy wybrać Londyn, a może jednak Oslo – świadomość niewielkich oszczędności nakieruje cię na stolicę Wielkiej Brytanii, ponieważ Norwegia jest krajem stosunkowo drogim i start może okazać się tam znacznie trudniejszy. Na Wyspy pojedziemy również wtedy, gdy okaże się że nasz angielski jest zdecydowanie lepszy od niemieckiego lub gdy na Facebooku zobaczymy zdjęcie kuzynki robione w domku na brytyjskich przedmieściach. 1. Jak znaleźć pracę za granicą będąc w Polsce? W zależności od tego czy twoim celem jest praca tymczasowa czy planujesz zostać poza krajem nieco dłużej, a także od tego jak dobrze znasz język, możesz dobrać metodę szukania ofert. Wyjazd w momencie, gdy ma się zagwarantowaną posadę wydaje się propozycją mniej ryzykowna, jednak ma też swoje wady. Najlepiej sprawdzi się ona u osób z wyższym wykształceniem, o których zatrudnienie zagraniczne firmy same będą się ubiegać. Bez problemu ofertę przez internet powinni znaleźć również wykwalifikowani pracownicy, mający tak zwany fach w ręku (przykładowo spawacze czy murarze). Trudności mogą natomiast napotkać osoby bez wyraźnego profilu zawodowego. Oczywiście i one mają szansę znaleźć pracę za granicą, jednak czeka na nie znacznie więcej pułapek. A jedną z nich jest wytargowanie niższej stawki, niż w przypadku kandydatów ubiegających się o to samo stanowisko na miejscu. Jeżeli jednak obawiamy się skoku na głęboką wodę, a nasze oszczędności nie są zbyt duże to takie rozwiązanie może dać poczucie bezpieczeństwa i dobry start na obczyźnie. Gdzie szukać ofert pracy za granicą będąc w kraju? Jest jedna zasada, którą warto zapamiętać szukając ofert pracy za granicą: nie ryzykuj! Jeżeli coś jest zbyt piękne by było prawdziwe, to zazwyczaj… jest zbyt piękne by było prawdziwe. Obietnicę pracy za wysoką pensję, przy niewielkim wysiłku i dostępną od zaraz, lepiej traktować jako obietnicę bez pokrycia. Na szczęście nawet w internecie nie brakuje uczciwych i bezpiecznych ofert. EURES - europejska sieć z ofertami o pracę EURES to sieć europejskich ofert pracy, która przeznaczona jest dla osób szukających zatrudnienia w państwach członkowskich UE, jak i pracodawców potrzebujących pracowników. Znaleźć tu można właściwie wszystko, czego potrzeba osobie wybierającej się do pracy w UE lub krajach współpracujących. W serwisie umieszczone są wyłącznie zweryfikowane oferty pochodzące z zagranicznych urzędów pracy. Za pomocą portalu można wysłać CV oraz umieścić informacje o sobie, po to by praca mogła znaleźć ciebie. A baza zawiera naprawdę wiele propozycji! Agencje pośrednictwa Jest ich dużo. Nawet bardzo dużo. Niestety agencja agencji nierówna i niestety nietrudno trafić do pośrednika, dla którego „uczciwość” jest wyłącznie pustym słowem. Trzeba więc uważać. Obietnice złotych gór dodatkowo powinny cię wyczulić. A prośba o przekazanie wrażliwych danych osobowych wraz z numerem bankowym, konieczność wykonania symbolicznego przelewu czy dodatkowe opłaty za pośrednictwo, powinny być sygnałem, że możemy stać się ofiarą oszustwa. Dlatego chcąc skorzystać z pośrednictwa agencji sprawdź najpierw informacje na jej temat w Systemie Teleinformatycznej Obsługi Rejestrów PSZ (STOR). Portale społecznościowe Żal nie skorzystać z możliwości jakie dają portale społecznościowe. Oczywiście i tutaj trzeba się spodziewać wielu pułapek, ale zachowując odpowiednią ostrożność i zdrowy rozsądek masz szansę nie tylko znaleźć pracę, ale też nawiązać pierwsze znajomości za granicą. Na Facebooku nie brakuje grup zrzeszających Polaków mieszkających w poszczególnych krajach, a nawet miastach. Ich pomoc może się okazać nieoceniona. A mit o tym, że za granicą Polak Polakowi wilkiem lepiej jest odłożyć na półkę obok Parandowskiego – przynajmniej do czasu aż nie wyjedziemy 😉 Pracy można szukać też w serwisie Linkedin., przesyłając swoje oferty do firm, których profil wydaje się interesujący. Strony internetowe Ostatnia z propozycji jest zapewne pierwszą, o której pomyślisz. W końcu w internecie jest wszystko. Są jednak też oszuści. Więc i w tym przypadku trzeba opierać się sprawdzonych źródłach. Na początku zacząć można od Urzędów Pracy w danym państwie. Z pomocą przyjdą również międzynarodowe serwisy, na których umieszczane są oferty pracy z kilku krajów np. MonsterPolska czy WorkService. 2. Praca za granicą - jak znaleźć ją na miejscu? Wiele Polaków wciąż jednak decyduje się na tzw. wyjazd w ciemno. Czy to oznacza, że nie mają przygotowanego żadnego planu? Oczywiście, że mają. Choć wygląda on nieco inaczej. Jeżeli i ty myślisz o tym, by za pracą rozejrzeć się dopiero na miejscu, zastanów się nad poniższymi aspektami: gdzie się zatrzymasz po przyjeździe za granicę? jak długo będziesz w stanie utrzymać się z własnych oszczędności? jaki jest tamtejszy rynek pracy i czy w ogóle są szanse na zatrudnienie? (informacje znajdziesz na stronie EURES-u), czy masz znajomych, którzy będą skłonni pomóc ci zarówno z Polski jak i na miejscu? jak dobrze znasz obowiązujący język? jak będziesz szukać pracy? W tym przypadku nie ma co mylić spontaniczności i odwagi z szaleństwem. W końcu na lotnisku nikt nie będzie czekał na ciebie z kartką „Zatrudnię Polaka bez znajomości języka. Oferuję mieszkanie, wyżywienie i dobrą płacę”. Praca za granicą - gdzie iść by znaleźć pracę? Przebywając już w kraju docelowym wachlarz możliwości zwiększa się. Trzeba jedynie uzbroić się w cierpliwość, dobre buty i plik CV przygotowany z myślą o danym kraju. A oto gdzie można się udać w pierwszej kolejności: Urząd Pracy Jeden z plusów przynależności do Unii Europejskiej jest taki, że możesz zarejestrować się w Urzędach Pracy w krajach należących do wspólnoty. Zanim jednak to zrobisz dowiedz się, z czym wiąże się taka rejestracja. Przykładowo jeżeli w Niemczech przez okres 3 miesięcy nie znajdziesz zatrudnienia, będziesz musiał opuścić kraj. Składanie CV Praca dość mozolna, ale zazwyczaj skuteczna. Polega na pukaniu od drzwi do drzwi i czekaniu na telefon. Jeżeli wykażesz się determinacją – tenpowinien w końcu zadzwonić. Lokalne media i społeczeństwo Praca, portale internetowe, ale nie tylko. Czasami wystarczy po prostu wyjść do ludzi. Luźna rozmowa w kolejce czy piwo postawione nieznajomej może przełożyć się na to, że zatrudnienie znajdziesz szybciej niż skończą ci się oszczędności na koncie. 3. Szukaj w konkretnym państwie Jak znaleźć pracę w Niemczech? Jeśli podobnie jak 32% Polaków rozważających emigrację myślisz o wyjeździe do Niemiec, to sprawdź gdzie możesz zacząć szukanie pracy: niemieckie serwisy internetowe: Jobpilot, Jobware, Karriere gazety ogólnokrajowe i lokalne: Die Welt, Frankfurter Allgemeine Zeitung, Süddeutsche Zeitung instytucje: Arbeitsämter Facebook: Oferty pracy w Niemczech Oferty pracy w UK W nadchodzące wakacje część Polaków jeszcze przed Brexitem może chcieć skorzystać z możliwości jakie daje rynek pracy w Wielkiej Brytanii. Oto gdzie znaleźć można oferty: serwisy internetowe: Reed, Totaljobs, gazety ogólnokrajowe i lokalne: The Guardian, Birmingham Post, London Evening Standard instytucje: portale dla Polaków w UK Facebook: hasło – praca w UK, przykładowo grupa Polacy w Londynie Praca w Holandii Wiele do zaoferowania ma również Holandia, choć w statystykach kraj ten w ostatnim czasie ustąpił miejsce na podium Norwegii, o której myśli dziś więcej Polaków: serwisy internetowe: MonsterBoard, Career Builder, gazety ogólnokrajowe i lokalne: The Telegraaf, NRC, deVolkskrant poprzez UWV, Facebook: hasło – praca w Holandii. A na koniec trochę praktyki, czyli co warto przygotować przed wyjazdem za granicę – i wcale nie wspominamy o wymianie waluty na pierwszym miejscu 😉 przygotowanie dokumentów: sprawdź datę ważności dowodu/paszportu, wyrób Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), przetłumacz dyplomy i certyfikaty, przygotuj CV zgodne ze standardami w danym kraju, załóż konto walutowe: podróżowanie z gotówką w portfelu nie należy do najbezpieczniejszych, poza tym konto przyda ci się, do tego by móc tanio wymienić walutę, wymiana walut: pamiętaj, wcale nie musi być droga! Przekonasz się o tym przechodząc na naszą stronę główną, zorientuj się jaka jest sytuacja na rynku pracy w danym kraju, poznaj podstawy języka, a także zwyczaje i kulturę miejsca, do którego się wybierasz. Według ostatnich danych zaprezentowanych przez WorkService aż 14% Polaków zdolnych do pracy rozważa wyjazd za granicę. Najpopularniejszymi kierunkami migracji zarobkowych są Niemcy, Wielka Brytania oraz Norwegia.