0 likes, 0 comments. Zapraszamy na pierwszą cześć rozmowy z EWĄ WOYDYŁŁO-OSIATYŃSKĄ, psycholożką i psychoterapeutką.
1.4K views, 10 likes, 16 loves, 62 comments, 9 shares, Facebook Watch Videos from Lokalna grupa mocy dla kobiet - Pruszcz Gdański: Lokalna grupa mocy dla kobiet - Pruszcz Gdański was live.
Depresja. Jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób dzisiejszych czasów. Dotyka coraz więcej osób. Liczby zachorowań stałe rosną i rosną Dr Ewa
Dr inż.arch. Fundacja Laboratorium Architektury 60+ (LAB 60+) Politechnika Śląska, Wydział Architektury Ewa Woydyłło-Osiatyńska. Psychologist, therapist
Rozmowy można oglądać na kanale YouTube ASP. W najnowszych odcinkach jedna z czołowych polskich terapeutek Ewa Woydyłło-Osiatyńska i dominikanin Tomasz Golonka. Cykl zainaugurował wykład prof. Tadeusza Sławka o nadziei, jako intelektualnym zadaniu polegającym m.in. na poszukiwaniu sposobności do odnalezienia samego siebie.
Czy jesteśmy swoimi matkami? – Ewa Woydyłło-Osiatyńska Gosia Ohme | Kafka’15 @GosiaOhme Relacja z matką niewątpliwie jest jedną z najważniejszych kształtujących nas i nasze przyszłe związki. Całe życie oglądamy się w niej jak w lustrze. Intensywna, często bolesna, czuła, silna więź między dwoma kobietami.
1.1K views, 14 likes, 7 loves, 1 comments, 4 shares, Facebook Watch Videos from Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie: Opanowanie sztuki
Gość specjalny tegorocznej Inauguracji Roku Akademickiego w WSE - dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska zostawiła naszym studentom i studentkom kilka słów z życzeniami
wszystko robią źle. Zmienił więc kształt łopaty, kąt jej nachylenia, a nawet ustawienie stóp ładowaczy. Wprowadził chronometraż, czyli czas maksymalny przewidziany na daną czynność. I doprowadził do trzyipółkrotnego wzrostu wydajności. DR EWA WOYDYŁŁO-OSIATYŃSKA : Wydajność
Aktorzy, politycy, gwiazdy sportu i telewizji opowiadają o codziennej rutynie, niegroźnych fobiach i nawykach, które je ukształtowały. Więcej na http://silan
LsmQKW. Polskie Centrum Terapii w UK (Birmingham, West Midlands) 2016-06-10 Spotkania z Ewą Woydyłło w Birmingham Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych na niesamowite wydarzenie jakim będą spotkania z Panią Ewą w naszym mieście w dniach 20 i 21 czerwca 2016. – SPRAWY KOBIET kobiecość, związki, współuzależnienie -TABLETKA CZY TERAPIA leczenie depresji, stanów lękowych, wzmacnianie poczucia wartości Wykłady odbędą się w godzinach popołudniowych od 18:00 do 21:00 Wstęp wolny Dołącz do wydarzenia na Facebooku: Adres i mapka na dole strony Kilka słów o Pani Ewie jeżeli ktoś nie zna Ewa Woydyłło-Osiatyńska jest doktorem psychologii i jednym z największych autorytetów w terapii uzależnień w Polsce i na Świecie. Jest autorką kilkunastu książek i poradników między innymi: “Sekrety kobiet”, “Buty szczęścia” czy “Podnieś głowę”. Często występuję w programach telewizyjnych a jej wykłady przyciągają rzesze ludzi. Uczy coachingu zdrowia w studium podyplomowym w Collegium Civitas. W Fundacji Batorego od 20 lat szkoli specjalistów terapii uzależnień w Rosji, Azji Centralnej i Europie Wschodniej. Laureatka Medalu św. Jerzego, Nagrody Teofrasta oraz wyróżnień prezydenckich. Posiada certyfikaty państwowe w dziedzinie terapii uzależnień i superwizji terapeutycznej. Międzynarodowa konsultantka w dziedzinie zdrowego miejsca pracy (Employee Assistance Program). Więcej o Pani Ewie można przeczytać w Wikipedii: Kilka wybranych filmów z Youtube. Adres wydarzenia: “Centrala” Unit 4, Minerva Works, 158 Fazeley Street, B5 5RT Birmingham Kilka minut od Polish Millenium House (sąsiednia ulica) Konsultacje indywidualne Zapraszamy również na indywidualne konsultacje z Panią Ewą w dniach 21 i 22 czerwca w Polskim Centrum Terapii. Koszt konsultacji jest symboliczny i wynosi 10 funtów za 30 minut lub 20 funtów za godzinę. Aby umówić się na indywidualne konsultacje należy skontaktować się z Centrum Terapii pod numerem telefonu: 07512 707 701 lub skorzystać z zakładki “Umów wizytę” Ilość miejsc ograniczona Oficjalny plakat (pobierz i zamieść u siebie na Facebooku czy stronie):
Poczucie własnej wartości budują nasi rodzice, szkoła i rówieśnicy. Jednak to dom rodzinny ma na nas największy wpływ i jest fundamentem, który decyduje o tym, czy w przyszłości będziemy cieszyć się życiem. Czy kobiety mają większy problem z samoakceptacją? Dlaczego mężczyźni nie chcą ujawniać swoich słabości? Na pytania odpowiedziała dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholożka, terapeutka ds. uzależnień i autorka książki „Droga do siebie. O poczuciu wartości.” Poczucie własnej wartości u dziecka. „Jesteś ważny” Karolina Bielawska, Poczucie własnej wartości a samoakceptacja. Czy są to pojęcia tożsame? Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholożka i autorka książki „Droga do siebie. O poczuciu wartości”: Poczucie wartości jest profesjonalnym, ogólnym określeniem szacunku dla samego siebie. Natomiast samoakceptacja to pojęcie na trochę mniej głębokim poziomie. Poczucie wartości jest fundamentem, który odgrywa ogromną rolę w naszym życiu. Polega na zadawaniu pytań, zastanawianiu się, czy lubię być sobą, czy w pełni akceptuję siebie, czy lubię spędzać czas sam/a ze sobą. Nie chciał/abym być kimś innym i nie zamienił/abym się z nikim na życie. Dostrzegam swoje dobre strony i doceniam, że jestem serdeczny/a czy pomocny/a. Śmieję się, ale czasami płaczę i nie wstydzę się wyrażania uczuć. Podarujmy dzieciom czas. Poczucie własnej wartości przyjdzie samo Myślę, że wiele osób ma problem z lubieniem siebie. Gdzie należy upatrywać się przyczyn niskiego poczucia wartości? W środowisku rodzinnym? A może wpływ na to mają inne czynniki – szkoła i rówieśnicy? Dom rodzinny najbardziej wpływa na budowanie poczucia wartości u dziecka, ale wpływ może mieć też szkoła, a potem osoby, z którymi mamy do czynienia już w dorosłym życiu. Od tego, jak dziecko jest traktowane — z szacunkiem czy z lekceważeniem — zależy to, jak ono samo będzie o sobie myśleć i siebie postrzegać. Dziecko nadmiernie karcone i pozbawione ciepła nabierze przekonania, że nie jest warte miłości i uznania. Taka postawa będzie rzutować na to, jak potoczy się dalsze życie tej osoby. Poczucie wartości to bilet wstępu do tego świata. Maska mężczyzn a ukrywanie swoich słabości Kto ma większy problem z poczuciem własnej wartości – kobiety czy mężczyźni? Czy nie jest to zależne od płci? Kobiety częściej twierdzą, że mają niskie poczucie wartości, ale myślę, że to tylko świadczy o większej refleksyjności kobiet i naszej uważności na to, jak same siebie widzimy i jak widzą nas inni. Z jednej strony mówimy o braku samoakceptacji, a z drugiej — więcej kobiet uczy się języków obcych, kończy studia, często kilka fakultetów. Przywiązujemy też większą wagę do wyglądu i bardziej dbamy o siebie — o nasze zdrowie i nasze relacje. Statystycznie wszędzie na świecie kobiety żyją dłużej niż mężczyźni, a więc chyba lepiej wiemy, jak żyć… Pytanie, z czego wynika przekonanie o mniejszej pewności siebie kobiet? No, na pewno jest w nas mniej pychy. Dzięki temu nie osiadamy na laurach, ciągle się rozwijamy i doskonalimy się. Bywalczyniami bibliotek w Polsce są w dziewięćdziesięciu procentach kobiety. Osobiście potwierdzam to, ponieważ moje książki też czytają głównie kobiety. „Kobiety są bardziej świadome swych braków” A mężczyźni? Czy w ich przypadku pewność siebie może być tylko grą pozorów? Mężczyźni często noszą maskę, bo nie chcą przyznać się do słabości. Podobnie jak kobiety, oni również nie mają pewnych umiejętności. Niewielu z nich potrafi bawić się z dziećmi, rozpoznawać uczuć ani rozmawiać o emocjach. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn ze starszego pokolenia. Inaczej wygląda to u młodych mężczyzn. To nowe pokolenie mężczyzn powoli porzuca rolę „maszynki do zarabiania pieniędzy” i zaczyna uczyć się cieszyć rodziną, interesować swoimi dziećmi i dbać o dobre relacje. Młode pokolenie to trochę inna rzeczywistość, ale wciąż musi minąć trochę czasu zanim stanie się to normą. Kto częściej odwiedza gabinet terapeuty w związku z poczuciem niepewności? Zdecydowanie kobiety. Mamy więcej niepewności związanej z obrazem własnej osoby i częściej zwracamy się o pomoc. Mężczyźni boją się bycia uznanym za słabych, nie lubią się uzewnętrzniać. Nie chcą, aby ktoś wiedział o ich problemach, więc duszą je w sobie z obawy, że ktoś odkryje ich brak umiejętności. Kobiety są bardziej świadome swych braków i to paradoksalnie pcha je do przodu. Mężczyźni nie chcą i nie mówią o swoich niedoskonałościach. I samo to już świadczy o niskim poczuciu wartości. Poczucie własnej wartości zmienia się w zależności od kontekstu A czy można mieć jednocześnie wysokie i niskie poczucie wartości w zależności od sytuacji? Tak. W zależności od sytuacji wchodzimy w różne role: na przykład można doskonale funkcjonować w pracy, a w w domu, w obecności męża, teściów, a nawet własnej matki można czuć się jak zastraszona szara myszka w obecności drapieżnego kocura. Podczas pandemii opracowałam kilka materiałów edukacyjnych w wersji wideo. Jeden z odcinków dotyczy przemocy domowej i ukazuje sytuację kompetentnej i pewnej siebie dyrektorki szkoły, która nagle zmienia się w taką zastraszoną myszkę, gdy odbiera telefon od męża. Natychmiast blednie, cała drży i tłumaczy się płaczliwie, że nie uprasowała mu jakiejś koszuli. Z drugiej strony słuchawki słychać krzyk i pretensje. Pokazuje to, że kobieta ta w swojej roli pozadomowej funkcjonują świetnie i zasługuje na respekt. Wystarczy, że znajdzie się w domu, gdzie mąż lub dzieci nie doceniają jej starań i wysiłków, są roszczeniowe lub podnoszą głos, a zmienia się w szarą myszkę. Ofiary przemocy wymagają wsparcia, ale w Polsce nadal brakuje takich miejsc, gdzie znajdą pomoc zarówno psychologiczną, jak i prawną. Czy osoby z niskim poczuciem wartości szybciej się poddają i nie podejmują działania? Poczucie niskiej wartości jest nawykiem, przyzwyczajeniem. Jeśli mówisz sobie, że do niczego się nie nadajesz, jesteś nikim, wynika to najczęściej z twojego postrzegania siebie. Fakty tymczasem mówią co innego. W gabinecie często rozmawiam z kobietami, które założyły firmę, urodziły i wychowały dzieci, a nadal nie czują się wystarczająco warte uznania. Wtedy zwracam uwagę na jej dokonania i staram się pomóc jej zobaczyć bardziej prawdziwy obraz własnej osoby. Czasem zajmuje to trochę czasu, ale taki sposób samooceny zwykle pomaga poprawić poczucie wartości. Perfekcjonizm jest naszym wrogiem, nie sprzymierzeńcem Czy poczucie wartości przychodzi z wiekiem? Może, ale nie musi, bo wiek często podcina kobietom skrzydła. Te, które świetnie funkcjonowały i czuły się spełnione, były zadbane i pięknie wyglądały muszą zmierzyć się z nieuchronnością przemijania. To nie działa motywująco. Natomiast połączenie wieku i mądrości jest drogą do samoakceptacji. Ale trzeba pamiętać, że mądrość nie jest równoznaczna z wiekiem. Człowiek może wypracować pozytywne nastawienie do świata, czerpać z niego i uczyć się na błędach, mając 30 lat. Można też być starcem, który nie ma do przekazania nic wartościowego, wszystko widzi w czarnych barwach, łącznie ze sobą i swoim życiem. Jednak pewnego dnia stajemy przed lustrem i mówimy sobie, że już nic nie musimy. Nie będę już nosić szpilek ani spódniczek mini. Nie chcę już się wysilać. Uroda i tak przemija, więc teraz skupię się na czymś innym. Pojadę na obóz jogi lub obóz tenisowy. Albo pojadę do Meksyku. Całe życie o tym marzyłam. Oczywiście, jeżeli mnie na to będzie stać… Czy istnieje związek pomiędzy niskim poczuciem wartości a perfekcjonizmem? Jest to bardzo silnie ze sobą związane. Perfekcjonizm zakłada ciągły wyścig. Nie pozwala na popełnianie błędów i sprawia, że muszę udowodnić sobie i światu, że jestem coś warta. Zużywamy energię, aby osiągnąć szczyt. Jednak dążenie do niedoścignionego ideału sprawia, że nie potrafimy cieszyć się z mniejszych sukcesów ani docenić tego, co mamy i co sprawia nam radość. Perfekcjonizm jest tak naprawdę naszym rywalem. Natomiast poczucie wartości jest dobrym towarzyszem życia, który zachęca nas do działania, a nie zniechęca. Dlatego warto o nie zadbać. Rozmawiała: Karolina Bielawska, Ann Asystent Zdrowia Dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska: psycholog, terapeutka uzależnień. Spopularyzowała w Polsce leczenie oparte na modelu Minnesota, bazującego na filozofii Anonimowych Alkoholików. Autorka książek „Sekrety kobiet”, „My-rodzice dorosłych dzieci”, „Bo jesteś człowiekiem”, „Dobra pamięć, zła pamięć”, „Ludzie, ludzie”, „Żal po stracie”. W swojej ostatniej książce “Droga do siebie. O poczuciu wartości” zaprasza do uważnej, czułej, a jednocześnie konkretnej i energetyzującej podróży w głąb siebie w poszukiwaniu poczucia wartości. Czytaj więcej w Ann Asystent Zdrowia: DDA: Dorosłe Dzieci Alkoholików. „Kiedyś pójdę na terapię” [MAGAZYN ANN]„Przemoc psychiczna występuje wobec bliskich”[cz. I ROZMOWY]Dzieci w obliczu wojny. Czego najbardziej boją się dzieci uchodźców? [ROZMOWA] na zdj. Ewa Woydyłło / fot. Maciej Stanik
Książek psychologicznych, głównie popularnych, mamy obecnie nie rzekę, raczej ocean. To znamię naszych czasów. Sama piszę je od dawna i sprawiają mi one wiele radości. Głównie wtedy, gdy ktoś dzięki lekturze znalazł ważne odpowiedzi lub źródła celom powinny służyć książki psychologiczne. I taką właśnie napisała Marzena Ciesielska – psychoterapeutka, terapeutka uzależnień, troskliwa orędowniczka pozytywnych zmian i konsekwentna tropicielka pułapek i przeszkód na drodze do kogo jest ta książką?Najpierw dla poszukujących – bo tu znajdą pomysły, wskazówki, przykłady i argumenty pomagające pokonać lęk przed zmianą. Następnie dla nowicjuszy w dziedzinie psychologicznych rozważań, bo Autorka umie pisać jasno, prosto i konkretnie. A na końcu dla całej reszty, czyli dla nas wszystkich (także dyplomowanych psychologów) – bo książka zawiera sporą porcję edukacji opartej na naukowej wiedzy, a jednocześnie jest ciepłym i bezpiecznym przewodnikiem po ludzkich słabościach i ograniczeniach. W potoczystej, żywej narracji, w mnóstwach przykładów realnych historii ludzkich każdy odnajdzie albo to co sam przeżywa, albo co chciałby polecać tę książkę młodym, żeby jak najwcześniej przestali brnąc w niedobre pomysły i przekonali się, że zwracanie się o pomoc w trudnych sprawach to mądrość i odwaga, a nie na odwrót. Ale również przyda się ta lektura osobom mającym już kawał życia za sobą. Bo nawet wtedy warto poprawiać jakość swego życia. A często zależy to od nas samych – ponieważ, jak Autorka zapewnia: “Każda cecha, którą posiadasz, może być użyta w sam raz, w nadmiarze lub niedobrze”.Centralnym tematem książki jest istota poczucia wartości. Gdy go brakuje, trudno żyć – wszystko zagraża, wszystko budzi lęk, podejrzliwość i nieufność. Inni automatycznie wydają się wrogami. Umocnienie poczucia wartości ratuje przed pokusą ciągłej walki albo ucieczki. Człowiek o dojrzałym poczuciu wartości nie obraża się na tych, którzy myślą i postępują inaczej. Poczucie wartości jest niezbędnym elementem więzi i przyjaźni. No i sposobie ujmowania różnorodnych kwestii psychologicznych zwraca uwagę świeżość spojrzenia i trafność obserwacji, a także bogaty materiał faktograficzny oparty na praktyce terapeutycznej Autorki oraz jej znajomości fachowej literatury. Książka ta powinna znaleźć się w kanonie każdego myślącego i czującego Czytelnika. Tym bardziej, że czyta się ją z wielką przyjemnością, ponieważ jest urozmaicona, barwna, rzeczowa i nie brak jej subtelnego humoru (zwłaszcza we fragmentach autobiograficznych).Moje szczere gratulacje dla Autorki oraz Woydyłło Osiatyńska
– Na leczeniu w Instytucie Psychiatrii mieliśmy nawet obecnie zasiadających w sejmowych ławach – mówi w wywiadzie dla „Wprost” Ewa Woydyłło–Osiatyńska, doktor psychologii i terapeutka, autorka książek poświęconych terapii uzależnień. Dodaje, że w czasie leczenia polityków bardziej się dba, by „było dyskretnie”. – Oczywiście, zawsze o to dbamy, ale w przypadku osób publicznych trzeba uczulić innych pacjentów, by nie ujawniali tożsamości osób, które z nimi się leczą. Bo na leczeniu bywają osoby bardzo znane, także aktorzy, aktorki, księża – podkreśla. Właśnie kończy się pierwsza kadencja Sejmu, w czasie której nie byliśmy bombardowani doniesieniami o alkoholowych wyskokach polityków. Nikt nie mówił „coś tam, coś tam”, nie oglądaliśmy nagrań chwiejnego kroku posła opuszczającego gmach. Jednak Ewa Woydyłło-Osiatyńska, terapeutka uzależnień przyznaje, że to nie musi być powód do zadowolenia. – Może być tak, że dzięki większej dyscyplinie w Sejmie posłowie mają się na baczności i piją w ukryciu. Kiedyś w Sejmie bywałam wiele razy – jako specjalistka, ekspert, publicystka, brałam udział w sejmowych spotkaniach. Od czterech lat nie byłam ani razu, nikt mnie już tam nie zaprasza. Zresztą do Sejmu prawie w ogóle już się nie wchodzi, więc skąd mamy wiedzieć, co się tam dzieje? – przyznała. Alkohol w miejscu pracy? Odnosząc się do opublikowanych przez „Super Express” wyliczeń, z których wynika, że w czasie jednego dnia posiedzenia w sejmowym barze politycy i ich goście, bo tylko oni mogą tam wchodzić, wydają na alkohol 2700 złotych, terapeutka stwierdziła: – Kilka lat temu Sejm nie zgodził się na propozycję, by w miejscu pracy, jakim jest ta izba, w bufetach nie było alkoholu. Okazało się, że dla polityków było czymś nie do pomyślenia, by w Sejmie nie można było pić. To prawda – w ONZ też można kupić alkohol. Przez sześć lat bywałam w Genewie bardzo często, jednak nigdy nie widziałam, by w ciągu dnia ktoś pił wino – przyznała. Czytaj też:„Pijanym narodem łatwiej rządzić” – tak mówiono za komuny. Dziś pijemy jeszcze więcej Ewa Woydyłło-Osiatyńska, w rozmowie o alkoholizmie wysokofunkcjonującym, czyli dotyczącym ludzi na wysokich stanowiskach, majętnych, przedsiębiorców, przyznała, że leczyła także polityków obecnie zasiadających w sejmowych ławach. Ale mówiła też o tym, w jaki sposób z alkoholikami w sutannach radzą sobie ich przełożeni, biskupi: – Niektórzy biskupi w swoich diecezjach bardzo humanitarnie podchodzą do sprawy, nawet osobiście przyjeżdżają z delikwentem, by go przedstawić i poprosić o przyjęcie na oddział, a potem wspierają ich w terapii i po leczeniu. Ale są też politycy czy urzędnicy państwowi, którzy szukają prywatnej pomocy medycznej, psychologicznej, czy terapeutycznej, by ochronić się przed upublicznieniem problemu. Paradoksem jest to, że ten, który pił i ze swoim piciem wcale się nie krył, nagle, gdy przestaje, wstydzi się o tym mówić. To patologia, powinno być przecież odwrotnie. A przecież już w latach 70-tych żona prezydenta Forda, Betty Ford, po latach zmagania się z chorobą, ukrywania w Białym Domu mrocznego sekretu, publicznie przyznała się do alkoholizmu. Prywatne ośrodki? „Ryzykowne” Ekspertka wyjaśniła też, dlaczego jej zdaniem publiczne ośrodki leczenia alkoholizmu są lepsze. – Uważam, że prywatne ośrodki, których jest teraz tak wiele, są dużo bardziej ryzykowne. W niektórych trzeba płacić 2 tys. złotych dziennie. Czy właścicielowi takiej placówki będzie zależało, by pacjent już do niego nigdy nie wrócił? Obawiam się, że nie zawsze. Liczy się kalkulacja, podejście biznesowe – dodała. Pytana o to, czy wychodzenie z choroby, gdy jest się na świeczniku, jest dużo trudniejsze, odpowiedziała: – Mam osobisty przykład, który temu by zaprzeczył. Mój mąż, który był profesorem, autorem kilkudziesięciu książek, autorytetem w różnych dziedzinach. Gdy po leczeniu w USA wrócił do Polski, nigdy nie spotkały go żadne przykrości, wręcz przeciwnie, z powodu tego, że opowiadał o swojej chorobie, otoczył go nimb respektu. A był, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, celebrytą. Na przyjęciu, gdy mu proponowano coś do picia, głośno pytał: „a woda jest? Bo ja jestem alkoholikiem!”. Niczego nie ukrywał. Dobra terapia pomaga człowiekowi odzyskać tożsamość niezwiązaną z rolą publiczną. Czytaj też:Sejm na gazie. „Tu naprawdę można popaść w alkoholizm” Cały wywiad dostępny jest w 38/2019 wydaniutygodnika wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play. © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.